Liverpool – Sevilla | 1:3 (koniec) |
Concordia – Warmia | 1:2 (koniec) | | | Ostróda – Olimpia E. | 0:3 (koniec) |
Soła – Wisła II | 3:5 (koniec) | | | Garbarnia – Podhale N. Targ | 2:0 (koniec) | | | Spartakus – Unia T. | 3:0 (koniec) |
Cracovia II – Nowa Huta | 5:1 (koniec) |
Łowicz – Legia II | 0:0 (poz.) | | | Ursus – ŁKS | 1:0 (koniec) | | | Broń – Błękitni Raciąż | 1:1 (koniec) |
Świt NDM – Sokół | 2:1 (koniec) | | | Polonia W. – Białobrzegi | 1:0 (koniec) |
Mlada – Jablonec | 2:0 (koniec) |
finał
Liverpool F.C.
1:3
(1:0)
Mateusz Zając
Gole:
35. Sturridge – 46. Gameiro, 64. Coke, 70. Coke
Posiadanie piłki: 55 % : 45 %.
Strzały celne: 4:4. Strzały niecelne: 1:4. Rzuty rożne: 4:7. Spalone: 1:3. Foule: 19:9.
Sędziowie:
Główny: Jonas Eriksson
Asystenci: Mathias Klasenius, Daniel Wärnmark
Techniczny: Svein Oddvar Moen
Sędziowie bramkowi: Stefan Johannesson, Markus Strömbergsson
Widownia: 35000
Kartki: 30. Lovren (LIV), 72. Origi (LIV), 90+4. Clyne (LIV) – 57. Vitolo (SEV), 58. Banega (SEV), 77. Rami (SEV), 85. Mariano (SEV)
Spudłowany karny!:
Posiadanie piłki: 55 % : 45 %.
Strzały celne: 4:4. Strzały niecelne: 1:4. Rzuty rożne: 4:7. Spalone: 1:3. Foule: 19:9.
Liverpool F.C.:
Mignolet – Clyne, Lovren, K. Touré (84. Benteke), Moreno – Lallana (73. Allen), Milner (C), Can, Coutinho – Firmino (69. Origi) – Sturridge.
Zmiany: Ward – Benteke, Henderson, Leiva, Allen, Origi, Škrtel.
Trener:
Sevilla FC: Soria – Mariano, Rami (78. Kolodziejczak), Carriço, Escudero – Krychowiak, N'Zonzi – Coke (C), Banega (90+3. Cristóforo), Vitolo – Gameiro (89. Iborra).
Zmiany: S. Rico – Kolodziejczak, Iborra, Cristóforo, Pareja, Konopljanka, F. Llorente.
Trener:
Zmiany: Ward – Benteke, Henderson, Leiva, Allen, Origi, Škrtel.
Trener:
Sevilla FC: Soria – Mariano, Rami (78. Kolodziejczak), Carriço, Escudero – Krychowiak, N'Zonzi – Coke (C), Banega (90+3. Cristóforo), Vitolo – Gameiro (89. Iborra).
Zmiany: S. Rico – Kolodziejczak, Iborra, Cristóforo, Pareja, Konopljanka, F. Llorente.
Trener:
Sędziowie:
Główny: Jonas Eriksson
Asystenci: Mathias Klasenius, Daniel Wärnmark
Techniczny: Svein Oddvar Moen
Sędziowie bramkowi: Stefan Johannesson, Markus Strömbergsson
Widownia: 35000
"Sevillistas" będą bronić tytułu z poprzedniego roku i z dwóch lat wstecz, przypomnijmy, że zespół Grzegorza Krychowiaka właśnie w poprzednim sezonie mógł cieszyć się ze zwycięstwa na Stadionie Narodowym w Warszawie pokonując ukraińską ekipę FC Dnipro Dnipropetrovsk, a jedną z bramek zdobył nasz reprezentant, dwa lata temu natomiast Sevilla pokonała w Turynie Benficę Lizbona dopiero po serii rzutów karnych 4:2. Ten sezon z Ligą Europy obrońcy tytułu rozpoczynali po odpadnięciu z fazy grupowej Champions League. Pierwszym przeciwnikiem hiszpańskiej formacji było skandynawskie Molde, które po pierwszym spotkaniu w Sevilli mogło już w sumie żegnać się z europejską piłką, gładkie 3:0 dla gospodarzy i tylko 1:0 u siebie nie dało awansu. Następną przeszkodą dla zespołu Unai Emery'ego FC Basel, w Szwajcarii bezbramkowy remis, a w Hiszpanii znów spokojne 3:0 i Sevilla jedzie dalej. Dopiero w ćwierćfinale zaczęły się schody naprzeciw stanął inny klub z półwyspu iberyjskiego – Athletic Bilbao, w gościach 2:1, natomiast u siebie w regulaminowym czasie gry taki sam wynik jak w pierwszym spotkaniu, ale dla Basków, dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a więc karne i znów kibice mogli unieść wraz ze swoimi ulubieńcami ręce w geście triumfu, 5:4 i awans do półfinału. Tam czekał już FC Shakhtar Donieck i mimo wszystko było chyba łatwiej niż w 1/4, remis na wyjeździe 2:2 dawał naprawdę duże możliwości w rewanżu, a on przyszedł bardzo szybko, tydzień później Sevilla spokojnie pokonała ukraińską ekipę 3:1 i zameldowała się w finale.
Hiszpanie po tego rodzaju tytuł sięgali czterokrotnie, dwa razy po Puchar UEFA (2005/6; 2006/7) i również dwa razy zdobywali Ligę Europy (2013/14; 2014/15).
Dawno już nie mieliśmy "the Reds" na takim etapie europejskich rozgrywek, pamięcią sięgam do historycznego finału Champions League kiedy to wówczas ekipa Rafy Beniteza doprowadziła po kapitalnej drugiej połowie ze stanu 0:3 do 3:3 przeciwko Milanowi, potem dogrywka, kapitalne interwencje Jerzego Dudka, karne, "Dudek dance" i wszyscy wiemy co było potem, ale w Pucharze UEFA angielska drużyna ostatni raz zjawiła się w finale w 2001 roku pokonując Deportivo Alavés na Westfalenstadion w Dortmundzie 5:4 po złotym golu w dogrywce.
Nowa odmieniona drużyna Jürgena Kloppa naprawdę dała popis w toczących się rozgrywkach Ligi Europy. Zaczęło się dość niemrawo, bezbramkowy remis z Niemczech z FC Augsburg, rewanż na Anfield również skromnie 1:0. Kolejna runda i rywal z kalibru co najmniej dwa razy większego, ligowy kolega – Manchester United, pierwszy prawdziwy sprawdzian zdany! 2:0 u siebie i remis 1:1 w "Teatrze Marzeń", hop i kolejna runda. Oh! Tutaj dopiero było ciekawie, po losowaniu można było szykować się na prawdziwy fenomenalny spektakl. Borussia Dortmund, która tak chciała się pokazać w Lidze Europy i jedynym jej celem było wygranie tych rozgrywek zatonęła, bo zapomniała, że 'the Reds" to ekipa, która walczy dopiero wtedy kiedy na zegarze pojawi się "trójka" dla przeciwnika, ale od początku. W Dortmundzie dość spokojne spotkanie, 1:1 po bramkach Origiego i Hummelsa. Dobra pozycja wyjściowa dla angielskiej formacji, bramka na wyjeździe, bardzo trudny teren więc powinno być okej w rewanżu przed własną publicznością. Zaczęło się ostro, Borussia szybko wyszła na prowadzenie za sprawą Mkhitaryan w piątej minucie i Aubameyanga w dziewiątej minucie spotkania. Na trybunach było słychać fanatyków żółto-czarnych, a wtedy kontaktowego gola ustrzelił niezawodny Origi. Fani Liverpoolu, którzy oglądali spotkanie w TV na pewno przełączyli program po tym jak Marco Reus w 57. minucie pokonał Mignoleta i było prawie niemożliwym, aby ktoś odebrał awans "Borussen". Niespełna dziesięć minut później Philippe Coutinho dał jeszcze jakieś szanse choć wszyscy myśleli, że to tylko honorowe trafienie, minęło znów dziesięć minut, a do bramki Weidenfellera zmierzał strzał Sakho, który zatrzepotał w siatce… No to się zaczęło, trybuny zawrzały, głośne "You'll never walk alone" zabrzmiało na całego i to wtedy się stało, James Milner dostał na podanie od Sturridga na prawej flance, dośrodkowanie, a tam pojawił się chorwacki pomnik – Dejan Lovren, który wpakował gola na 4:3. Cóż, emocji i szału radości nie można było nikomu zabrać w tym momencie, a feta w Liverpoolu trwała na pewno do rana następnego dnia.
Anglicy po tego rodzaju tytuł sięgali trzykrotnie, wszystkie triumfy były jeszcze za czasów Pucharu UEFA (1973; 1976; 2001).
Strzelcem bramki DANIEL STURRIDGE.
Przepiękna piłka od Philippe Coutinho na lewą stronę do STURRIDGE'A, który w fenomenalny sposób zewnętrznym podbiciem zakręcił na dalszy słupek bramki Sorii, piękny gol! Mamy otwarcie!
Strzelcem bramki KÉVIN GAMEIRO.
Cóż za start drugiej połowy! Pasywnie zagrali obrońcy Liverpoolu, Mariano wszedł spokojnie w pole karne i pognał do końcowej linii po czym idealnie obsłużył GAMEIRO, mamy 1:1!
Strzelcem bramki COKE.
Co to była za akcja?! Vitolo zagrał na klepkę z COKE, który kropnął tą piłkę w fenomenalny sposób na dalszy słupek, Mignolet wyciągnął się na struna, ale nie dał rady, warto zaznaczyć, że świetnie w środku pola rozegrał całą kontrę Grzegorz Krychowiak!
Strzelcem bramki COKE.
Cóż za kuriozalna sytuacja! Wielki przypadek zawodników Liverpoolu, piłka wpada pod nogi kapitana COKE, który z trudem, ale pakuje futbolówkę do bramki Mignoleta, który był blisko wybronienia tego strzału!
Strzały na bramkę: 4:4.
Strzały niecelne: 1:4.
Rzuty rożne: 4:7.
Spalone: 1:3.
Faule: 19:9. (22:48:29)