Portugalia – Francja | 1:0 (po dogrywce) |
Lotnik – Ruch | 0:9 (koniec) | | | Slovan – Wołyń Łuck | 2:3 (koniec) |
koniec po dogrywce
Portugalia
1:0
(0:0)
Francja
Mariusz Nyka
Gole:
109. Éder
Posiadanie piłki: 47 % : 53 %.
Strzały celne: 3:7. Strzały niecelne: 5:7. Rzuty rożne: 5:9. Spalone: 1:1. Foule: 12:12.
Sędziowie:
Główny: Mark Clattenburg (ENG)
Liniowi: Simon Beck (ENG), Jake Collin (ENG)
Bramkowi: Anthony Taylor (ENG), Andre Marriner (ENG)
Techniczny: Viktor Kassai (HUN)
Widownia:
Kartki: 34. Soares (POR), 62. Mário (POR), 97. Guerreiro (POR), 99. W. Carvalho (POR), 120+3. Patrício (POR) – 80. Umtiti (FRA), 98. Matuidi (FRA), 107. Koscielny (FRA), 115. P. Pogba (FRA)
Spudłowany karny!:
Posiadanie piłki: 47 % : 53 %.
Strzały celne: 3:7. Strzały niecelne: 5:7. Rzuty rożne: 5:9. Spalone: 1:1. Foule: 12:12.
Portugalia:
Patrício – Soares, Pepe, Fonte, Guerreiro – W. Carvalho – Sanches (78. Éder), A. Silva (67. Moutinho), Mário – Nani, Ronaldo (C) (25. Quaresma).
Zmiany:
A. Lopes, Eduardo – Alves, R. Carvalho, Moutinho, Éder, Vieirinha, D. Pereira, A. Gomes, Silva, Eliseu, Quaresma.
Trener:
Francja:
Lloris (C) – Sagna, Koscielny, Umtiti, Evra – Moussa Sissoko (111. Martial), P. Pogba, Matuidi, Payet (58. Coman) – Griezmann, Giroud (77. Gignac).
Zmiany:
Mandanda, Costil – Jallet, Rami, Kanté, Cabaye, Gignac, Martial, Schneiderlin, Mangala, Digne, Coman.
Trener:
Patrício – Soares, Pepe, Fonte, Guerreiro – W. Carvalho – Sanches (78. Éder), A. Silva (67. Moutinho), Mário – Nani, Ronaldo (C) (25. Quaresma).
Zmiany:
A. Lopes, Eduardo – Alves, R. Carvalho, Moutinho, Éder, Vieirinha, D. Pereira, A. Gomes, Silva, Eliseu, Quaresma.
Trener:
Francja:
Lloris (C) – Sagna, Koscielny, Umtiti, Evra – Moussa Sissoko (111. Martial), P. Pogba, Matuidi, Payet (58. Coman) – Griezmann, Giroud (77. Gignac).
Zmiany:
Mandanda, Costil – Jallet, Rami, Kanté, Cabaye, Gignac, Martial, Schneiderlin, Mangala, Digne, Coman.
Trener:
Sędziowie:
Główny: Mark Clattenburg (ENG)
Liniowi: Simon Beck (ENG), Jake Collin (ENG)
Bramkowi: Anthony Taylor (ENG), Andre Marriner (ENG)
Techniczny: Viktor Kassai (HUN)
Widownia:
Cóż za obrót spraw na Stade de France! Schodzi z prawej strony do środka pola ÉDER. Przepycha wychodzącego wyżej Koscielnego i jest już na dwudziestym czwartym metrze. Tu decyduje się na niespodziewane płaskie uderzenie w kierunku bramki! Futbolówka nabiera dużego rozpędu i przechodząc obok dłoni Llorisa ląduje w lewym narożniku! 1:0 i Portugalia niewiarygodnie blisko największego sukcesu w historii!
Portugalia 45% – 55% Francja
W gronie sędziowskim od początku Euro sporo było spekulacji, o tym kto poprowadzi lipcowy finał. Na przykład były arbiter Michał Listkiewicz stawiał na Cüneyta Çakıra. Turek do domu pojechał już jednak po fazie grupowej. W piątkowy poranek UEFA rozwiała wszelkie wątpliwości. Finałowym rozjemcą będzie Mark Clattenburg. Dla Anglika to drugi w tym roku tak duży zaszczyt. Wcześniej sędziował bowiem finał Ligi Mistrzów. Podczas francuskiego czempionatu 41-latek gwizdał w rywalizacji Czechów z Chorwacją oraz Belgów z Włochami.
Francję w roli faworyta widzą też bukmacherzy, których kursy są mocno do siebie zbliżone. W przypadku postawienia na gospodarzy turnieju za każdą złotówkę możemy wygrać 2,1 zł. Remis i ewentualna dogrywka typowane są na 1:3,1. Stosunkowo dużo zarobimy w przypadku triumfu Portugalii. Kurs na graczy Santosa wynosi aż 1:4,5.
Podczas wielkich meczów świecić powinny wielkie gwiazdy. Takie założenie towarzyszy nam wszystkim podczas najważniejszych piłkarskich wydarzeń. Jutro nasze oczy skierują się zatem w stronę Cristiano Ronaldo oraz Antoine'a Griezmanna. Czy to będzie jedna z odsłon rywalizacji o Złotą Piłkę?
Portugalczyk od lat żyje z nieustanną presją. Podczas Euro wielu twierdziło, że nie błyszczy oraz nie daje swojej reprezentacji tyle ile potrafi. Gwiazdor Realu zaprzeczył tym teoriom w półfinale. To on strzelił pierwszą bramkę Walijczykom, a we wcześniejszych fazach turnieju zdobył jeszcze dwa gole. Na nim polegać można nawet, gdy przez całe spotkanie zawodzi. Wiedzą o tym Portugalczycy, którzy znów wznoszą modły, by CR7 poprowadził ich do największego w dziejach sukcesu.
Nie co inaczej wygląda postawa Griezmanna. On na bohatera wyrósł dopiero podczas Euro. Gdyby nie brak powołania dla Benzemy, napastnik Atletico pewnie przesiedziałby cały turniej na ławce. Tymczasem Francuz wziął na siebie odpowiedzialność za całą formację ofensywną, strzelając prawie połowę wszystkich goli. Sześć trafień na koncie już teraz gwarantuje mu koronę króla strzelców, ale on zdaje się nie mieć dość.
W zupełnie inne sytuacji znajdują się piłkarze grający pod banderą francuskiej flagi. Większość ekspertów właśnie w gospodarzach turnieju, od początku widziała faworytów do tytułu, a podopieczni Deschampsa są już tak blisko celu, że po prostu nie mogą zawieść. Presja jest więc ogromna, a zdjąć ją ze swoich graczy próbował selekcjoner. Były trener Marsylii na przedmeczowej konferencji skupił się głównie na rywalach, opowiadając o ich atutach oraz o tym, że wszyscy powinniśmy po prostu cieszyć się nadchodzącym świętem. W głowie Deschamps ma jednak na pewno kilka scenariuszy, by zepsuć je rywalom. Ciekawe jest, czy w linii obrony znów ujrzymy Umtitiego, który tak świetnie spisywał się w spotkaniu z Niemcami. Poza tym większych zmian w "jedenastce" "Les Bleus" spodziewać się nie powinniśmy. Bo kto jak nie oni bardziej zasłużyli na to by zagrać w finale?
Czas przerzucić swoją uwagę na żołnierzy Didiera Deschampsa. Ci od początku turnieju grali pod ogromną presją, ale jak widać wytrzymali ciśnienie. W meczu otwarcia gospodarze ograli dzielnie walczących Rumunów 2:1. Kolejnym krokiem było pokonanie Albańczyków. W ostatnim starciu w grupie Francuzi podzielili się punktami ze Szwajcarami.
W play-offach pierwszych rywalem "Les Bleus" byli Irlandczycy. Wyspiarze długo prowadzili 1:0, lecz bardzo dobra druga połowa graczy z nad Sekwany pozwoliła im zwyciężyć 2:1.
Ćwierćfinał to dla piłkarzy Deschampsa starcie z rewelacyjną Islandią. Popularni "Wikingowie" z meczu na mecz sprawiali coraz większą niespodziankę, lecz w pojedynku z Francją byli bez szans i ulegli aż 2:5.
Ostatnim krokiem do finału było pokonanie Niemców. Spotkanie z mistrzami świata elektryzowało cały kontynent i pod względem sportowym nie zawiodło. Po końcowym gwizdku lepsi okazali się Francuzi.
Podsumowanie wyników:
Francja 2:1 Rumunia
Francja 2:0 Albania
Szwajcaria 0:0 Francja
Francja 2:1 Irlandia
Francja 5:2 Islandia
Niemcy 0:2 Francja
Chyba niewielu ekspertów, czy też fanów piłki nożnej stawiało, że w wielkim finale znaleźć mogą się właśnie Portugalczycy. Startowali oni zza pleców faworytów, którymi byli m.in. Niemcy i Hiszpanie, ale tych reprezentacji na Euro już nie ma. Na konferencji przedmeczowej mówił o tym trener "Seleção das Quinas", który nie po raz pierwszy musiał odpowiadać na pytania o brzydkiej grze jego podopiecznych oraz o słuszności zagrania w finale. Santos ze spotkania z dziennikarzami wyszedł niemal obrażony i ciężko się dziwić, bowiem fakty są jasne – Portugalia była lepsza od rywali, więc zagra o mistrzostwo. Łatwo na pewno nie będzie, lecz gracze z Półwyspu Iberyjskiego świetnie o tym wiedzą. Jak zawsze o losach meczu decydować ma głównie Cristiano Ronaldo, który mocno pragnie sukcesu z reprezentacją. Do kadry finalistów Euro wraca też Pepe. Stoper Realu powinien wystąpić od pierwszej minuty, a to znacznie utrudni gospodarzom turnieju przedarcie się do bramki Patricio. Na podopiecznych Santosa znów stawia niewielu, ale im to już raczej nie przeszkadza.
Powoli przechodzimy do analizowania tych, którzy jutro grać będą główne role. Na początek warto przeanalizować sobie drogę, którą przebyły obie reprezentacje aż do finału.
Zaczynamy od Portugalii, która jest formalnym gospodarzem finału na Stade de France. Podopieczni Fernando Santosa weszli w turniej niezbyt imponująco. Mało brakowało, a piłkarze z Półwyspu Apenińskiego nie wyszliby z grupy, bowiem w pierwszych trzech starciach sięgnęli po trzy remisy. Ich rywalami były odpowiednio reprezentacje Islandii, Austrii i Węgier.
Wychodząc dopiero z trzeciego miejsca, "Seleção das Quinas" w 1/8 finału trafili na triumfatora grupy D – Chorwację. Mecz był zacięty, a Portugalczycy świętowali dopiero po dogrywce, którą wygrali 1:0.
Kolejnym rywalem w drodze do wielkiego finału byli Polacy. Nasze "Orły" również mocno postawiły się faworytom. Po 120 minutach rywalizacji tablica świetlna wskazywała wynik 1:1. Karne lepiej strzelała ósma ekipa rankingu FIFA i to ona awansowała do półfinału.
Tu Portugalczykom przyszło zmierzyć się z rewelacją turnieju – Walią. Gracze Santosa od początku prezentowali lepszą organizację gry zarówno w obronie jak i ataku, a o zwycięstwie zadecydowały trzy minuty drugiej połowy. Wtedy to do siatki rywala trafili Ronaldo oraz Nani, wprowadzając swoją reprezentację do drugiego w historii finału. Co ciekawe, było to pierwsze zwycięstwo Portugalii na Euro w regulaminowym czasie gry.
Podsumowanie wyników:
Portugalia 1:1 Islandia
Portugalia 0:0 Austria
Węgry 3:3 Portugalia
Chorwacja 0:1 (po dogr.) Portugalia
Polska 1:1 (3:5 – rzuty karne) Portugalia
Portugalia 2:0 Walia
W całej historii najwięcej trofeów za wygranie finału mają na swoich półkach Niemcy i Hiszpanie. Obie reprezentacje trzykrotnie zdobywały złote medale. Tuż za nimi, z dwoma triumfami, są Francuzi, którzy w przypadku niedzielnego zwycięstwa zrównają się z liderami tego prestiżowego zestawienia. Następne na liście kraje wygrywały Euro tylko raz. Są to: ZSRR, Włochy, Czechosłowacja, Holandia, Dania oraz Grecja. Do tego grona na pewno dołączyć Portugalia, dla której ewentualne mistrzostwo byłoby pierwszym w historii.
Można powiedzieć, że podczas tegorocznego czempionatu historia zatacza koło. Wszystko zaczęło się bowiem w roku 1960 we Francji, gdzie rozegrany został pierwszy turniej. Teraz, po pięćdziesięciu sześciu latach na jubileuszowe piętnaste mistrzostwa, Euro znów wróciło nad Sekwanę, gdzie toczyły się boje w ciągu ostatniego miesiąca.
Pierwszym triumfatorem rozgrywek o złoto Starego Kontynentu był Związek Radziecki, który w finale pokonał po dogrywce Jugosławię w stosunku 2:1. Z kolei obecnym, wciąż aktualnym mistrzem Europy jest Hiszpania. Podopieczni Del Bosque cztery lata temu w Kijowie rozgromili Włochów 4:0 i sięgnęli po upragniony puchar. Dziś wiadomo już, że tego sukcesu nie powtórzą.