Spodziewaliśmy się bardzo emocjonującego meczu, ale to, co działo się dziś w Komprachcicach, to był jakiś futsalowy kosmos! W pierwszej połowie szybkie ciosy Orła, czerwona kartka Miki i powstanie z kolan drużyny gospodarzy. Potem ponownie Orzeł wychodzi na prowadzenie i ponownie Berland wyrównuje! Chwila oddechu między połowami dobrze nam zrobiła, bo to co działo się po przerwie, to było potrójne espresso na parkiecie komprachcickiego OSiRu! Drugie trafienie Przywary w tym meczu, pozwoliło Berlandowi świetnie otworzyć drugą połówkę spotkania, jednak po chwili wyrównał Nowak i wszystko dalej było sprawą otwartą. Przedłużony karny dla gospodarzy i strzał Zyli prosto w Foltyna mogły się zemścić, jednak niecałe dwie minuty później Zyla wychodzi z kontrą, wymienia kilka podań z Przywarą i ten ostatni strzela swoją trzecią bramkę w tym meczu, wyprowadzając Berland na prowadzenie na 2,5 minuty przed końcem meczu! Po tej bramce mocniej przycisnął Orzeł, goście mieli kilka swoich okazji, ale Berland ofiarnie i skutecznie się bronił. Ostatnia minuta to wyprowadzenie bramkarza po stronie Orła i zamknięcie Berlandu w zamku. A potem? A potem już tylko 3 przechwyty kapitana gospodarzy i trzy loby przez całe boisko. Dwa pierwsze niecelne, ale trzeci sprawił, że trybuny w Komprachcicach na chwilę zamarły... po czym nastąpiła eksplozja radości wśród kibiców i zawodników gospodarzy, bo Zboch trafił na 6:4!!! Szkoda, że pani z obsługi medycznej już poszła, bo u mnie dalej tętno przedzawałowe. Uffff, co to było za meczycho w Komprachcicach... Wielkie dzięki za uwagę, zapraszamy na kolejne relacje!