Witamy w transmisji online. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 15:30.

Zbliżamy się do ostatecznych rozstrzygnięć w sezonie 2017/2018 w LOTTO Ekstraklasie. Walka o utrzymanie również przynosi wiele emocji i w tej relacji zajmiemy się właśnie grupą spadkową. Konkretniej pojedynkiem Śląska Wrocław z Piastem Gliwice.

Śląsk Wrocław:

Wrocławianie od wielu lat przyzwyczajają nas już do tego, że ekipa która w sezonie 11/12 sięgnęła po mistrzostwo Polski została już tylko we wspomnieniach. Trwający okres jest raczej pasmem rozczarowań i w końcowej fazie tylko rywalizacja w dolnej część tabeli. Nie inaczej jest także teraz, gdyż drużyna prowadzona przez Tadeusza Pawłowskiego jest dopiero na dziesiątym miejscu, choć utrzymanie udało się już zapewnić w poprzedniej kolejce. WKS gra bardzo w kratkę co idealnie oddają statystyki. Jedenaście zwycięstw, tyle samo remisów i aż trzynaście porażek pokazuje, że tak naprawdę ciężko przewidzieć jaki będzie kolejny występ zespołu z Dolnego Śląska. Na pewno ich dużym mankamentem jest gra, gdzie udało się zdobyć tylko osiem punktów na pięćdziesiąt jeden możliwych. Gdyby nie to kto wie jak wyglądałaby teraz ich sytuacja.

Piast Gliwice:

W Gliwicach w ostatnich tygodniach na pewno nie mogą spaść spokojnie, gdyż sytuacja w tabeli jest bardzo napięta i tak naprawdę wciąż nie wiadomo jaka przyszłość czeka ten klub. O wyniku z poprzednich rozgrywek, a więc dziesiątym miejscu można co najwyżej pomarzyć. Po pierwsze nie ma już na to jakichkolwiek szans, a po drugie trzeba oglądać się za siebie, ponieważ nad piętnastą Bruk-Bet Termaliką, która jest w strefie spadkowej przewaga wynosi tylko jeden punkt. Wydaje się, że kluczowym meczem będzie ten w ostatniej kolejce, kiedy to obie drużyny zmierzą swoje siły. Statystyki gliwiczan nie powalają na kolana, gdyż w trzydziestu pięciu pojedynkach udało się tylko siedem razy zwyciężyć, ale z kolei aż trzynastokrotnie zremisować. Co ciekawe podopieczni Waldemara Fornalika lepiej radzą sobie na wyjeździe niż na własnym stadionie. Tam ich fani rzadko mają powody do radości.

W drużynie Śląska niepodważalną gwiazdą jest Marcin Robak, który strzela jak na zawołanie. Na ten moment ma on na koncie aż osiemnaście goli i znajduje się na czwartej pozycji w tabeli pod względem indywidualnych bramek w lidze. Dotrzymywać kroku stara mu się Arkadiusz Piech – autor dziesięciu trafień.
Z kolei w Piaście nie jest już tak kolorowo, gdyż najlepszy strzelec to Michal Papadopulos, który może pochwalić się dziewięciokrotnym pokonywaniem bramkarzy rywali. Patrząc dalej ciężko znaleźć tam jakiegokolwiek zawodnika gliwiczan.

Na relację z tego spotkania zapraszamy bardzo serdecznie w sobotnie popołudnie. Startujemy równo o godzinie 15:30, jednak znacznie wcześniej przedstawimy wyjściowe jedenastki. Bądźcie Państwo z nami i do usłyszenia na lajfach!

Pierwsze składy:

Śląsk Wrocław:
Słowik – Dankowski, Celeban (C), Tarasovs, Cholewiak – Rieder, Pałaszewski – Pich, Vacek, Kosecki – Robak

Piast Gliwice:
Szmatuła – Kirkeskov, J. Czerwiński, Pietrowski, Konczkowski – Zivec, Badia (C), Sedlar – Papadopulos, M. Szczepaniak, Bukata

Rozciągnięcie gry na lewo do Robaka. Ten starał się minąć Czerwińskiego, który poradził sobie z rozpędzonym rywalem.

Centra na bliższy słupek a tam główkę wygrywa Celeban. Jego uderzenie z trudnej pozycji poszybowało nad poprzeczką.

Badia zszedł na lewą nogę i z narożnika pola karnego oddał strzał w kierunku dalszego słupka. O kilka metrów pomylił się hiszpański pomocnik.

Vacek znalazł sobie trochę miejsca przed szesnastką i postanowił spróbować swoich sił z dystansu. Nie musiał interweniować w tej sytuacji Szmatuła.

Po kornerze dla Piasta przyjezdni pozostali pod bramką przeciwników. W zamieszaniu najlepiej odnalazł się Sedlar, który przymierzył z przewrotki, ale spudłował. Brawa za pomysł.

Kolejna efektowna akcja gliwiczan, których gra w ofensywie może się podobać. Wszystko przerwał arbiter, ponieważ na pozycji spalonej znalazł się Kiereskov.

Po ciekawym początku tego spotkania teraz poziom nieco nam spadł. Przewagę zaczynają wypracowywać sobie gospodarze, którzy częściej mają piłkę.

Pich dokładnie centruje na nogę wbiegającego Robaka. Tego dobrze pilnował Pietrowski pewnie oddalając niebezpieczeństwo.

Kirkeskov rozpędził się wzdłuż linii bocznej i tam otrzymał podanie od kolegi. Było ono nieco za mocne i dzięki temu wślizg mógł wykonać Dankowski.

Nie popisał się teraz Badia. Zaliczył on prostą stratę na połowie Śląska i szybko akcja jego drużyny spaliła na panewce.

Po raz kolejny ciekawie w ofensywie pograli gliwiczanie. Właściwie za każdym razem stwarzają oni jakieś, nawet minimalne zagrożenie. To oni są bliżej gola.

Wybicie Słowika w kierunku Robaka, a tego sprytnie zastawił Konczkowski i były napastnik Lecha nie mógł powalczyć.

Szczepaniak z ostrego kąta poszukał Papadopulosa, jednak ostatecznie dograł do Zivca. Ten zakręcił się w dryblingu i nic z tego nie wynikło.

Badia przymierzył ze sporego dystansu po ziemi. Rzucił się Słowik, który ostatecznie nie był zmuszony do pokazania swoich umiejętności.

Kirkeskov pokazał się na lewym skrzydle i dokładnie obsłużył Szczepaniaka. Jego uderzenie przy słupku czujnie broni Szmatuła.

Dankowski mając dużo miejsca przy linii bocznej poszukał wrzutką Robaka i Vacka. Obu uprzedził dobrze czytający grę Piotrowski.

Badia wykorzystał fatalne przyjęcie Vacka i momentalnie pomknął na bramkę. Wracający czeski pomocnik powalił Hiszpana. Będzie rzut wolny.

Na bezpośredni strzał ze stałego fragmentu gry zdecydował się Zivec. Wyraźnie za mocno kopnął on z prostego podbicia i szansa przepadła.

Bukata zgarnął bezpańską piłkę na około dwudziestym metrze, ale ofiarny wślizg Celebana i jakiekolwiek zagrożenie szybko przepada.

W ostatnich minutach wyraźną przewagę mają przyjezdni. Ich gra może się zdecydowanie bardziej podobać niż to co pokazują wrocławianie.

Tym razem wybiegł na wolne pole Pich i od razu wpadł w pole karne! Zamiast uderzać z lewej nogi ten wolał jeszcze przekładać na prawą i powstrzymał go w ostatniej chwili Sedlar.

Dośrodkowanie Vacka z rzutu wolnego było zdecydowanie za mocne i nie miał szans na opanowanie futbolówki Robak.

Papadopulos świetnie zastawił się przed Cholewiakiem i ten zmuszony był do popełnienia przewinienia. Będzie stały fragment dla Piasta.

Tym razem na uderzenie zdecydował się Badia, jednak za słabo kopnął on piłkę i ta odbiła się tylko od muru. Zmarnował dobrą szansę Hiszpan.

Kiepski początek tej drugiej odsłony. W porównaniu do pierwszej połowy poziom nieco spadł i czekamy na więcej goli.

Sporo walki w kole środkowym, gdzie każda z drużyn chce zdobyć przewagę. Widać, że bardziej zależy przegrywającemu Piastowi.

Zivec nieźle zacentrował w poszukiwaniu Maka, który spróbował zaskoczyć Słowika z ostrego kąta. Ta próba nie miała większych szans powodzenia.

Znów wrzutka w szesnastkę wrocławian. Tym razem trafia do Zivca, który niezbyt potrafi grać głową i było to widać właśnie w tej sytuacji.

Wyraźnie poczuli wiatr w żagle podopieczni Waldemara Fornalika. Co chwilę suną oni z kolejnymi atakami, a Śląsk właściwie tylko się już broni.

Ciągle swoich szans szukają gliwiczanie. Właściwie bez przerwy szukają oni swoich szans i zamknęli wrocławian na ich połowie.

Sprytnie wywalczył rzut wolny Mak i będzie szansa na kolejne dośrodkowanie w okolice bramki strzeżonej przez Słowika.

Kiepski pierwszy kontakt z piłką Vassiljeva. Wrzutka Estończyka była zdecydowanie za słaba i koledzy nie mogli powalczyć w powietrzu.

Kiepsko wszedł w ten mecz Vassiljev. Niepotrzebnie dryblował między trzema rywalami i ci z łatwością zabrali mu futbolówkę.

Vacek zagrywa na lewo do rozpędzonego Picha, który mógł zrobić właściwie wszystko. Drybling Czecha dobrze przeczytał Konczkowski.

Niemal bez przerwy szybują dośrodkowania w okolice piątki wrocławian. Raz z lewej, raz z prawej strony, a na posterunku jest albo Celeban albo Słowik.

Sędzia dolicza cztery dodatkowe minuty do regulaminowych dziewięćdziesięciu.

Szczepaniak upadając na murawę przypadkowo spadł na Łuczaka, który odczuł to na swoim kolanie. Po chwili zdołał on wstać z boiska.

Piech ruszył na pole karne środkiem boiska i zamiast podawać do Vacka wolał sam kończyć tę akcję. Był to zły pomysł, gdyż przeczytał to Sedlar.

Jeszcze wrzutka na dalszy słupek do Szczepaniaka, jednak tego przeskakuje Dankowski i udało mu się oddalić niebezpieczeństwo.